Przezorny będzie lepiej zabezpieczony
Ubezpieczyciel nie może obniżać odszkodowania za zniszczone (np. w wyniku powodzi) mienie o kwoty otrzymane przez poszkodowanego w ramach pomocy publicznej. Taki wniosek płynie z sentencji uchwały Sądu Najwyższego w sprawie, w której Rzecznik Finansowy zaprezentował swój istotny pogląd.
Istotny pogląd w sprawie Rzecznika Finansowego
Sąd Najwyższy ogłosił dziś sentencję uchwały (III CZP/35/16) w sprawie, w której ubezpieczyciel obniżył odszkodowanie wypłacone swojemu klientowi poszkodowanemu w wyniku powodzi. Towarzystwo uzasadniło to tym, że poszkodowany otrzymał wsparcie z innych źródeł.
– Dobrze znamy tą niewłaściwą argumentację, bo podobne sprawy były już przedmiotem naszych interwencji. Ubezpieczyciele przywołują art. 824.1 k.c. i wskazują, że kumulacja odszkodowania z umowy ubezpieczenia i świadczeń z innych źródeł, powodowałaby wzbogacenie osoby ubezpieczonej. Równocześnie nie zauważali, że obniżając odszkodowanie to zakład ubezpieczeń bezpodstawnie się wzbogacał. Dlatego cieszymy się z tej uchwały, której sentencja wskazuje, że Sąd zajął stanowisko zbieżne z naszym istotnym poglądem, który przestawiliśmy w tej sprawie. Dzięki temu poszkodowanym będzie łatwiej o uzyskanie wystarczających środków np. na odbudowę domu – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Finansowego.
Przypomina, że nie istnieje żaden przepis prawa cywilnego pozwalający na kompensację świadczeń wypłacanych na podstawie różnych tytułów prawnych. Tym bardziej, że są to np. zasiłki z funduszu ubezpieczeń społecznych, budżetu państwa czy też po prostu spontanicznych społecznych zbiórek. Zasady i procedury zgodnie z którymi przyznawana jest pomoc finansowa dla powodzian, są określone w gałęziach prawa zupełnie nie związanych z prawem cywilnym, regulującym umowy ubezpieczenia. Mało tego, na przykład ministerialne wytyczne regulujące zasady wypłat, wyraźnie wskazują, że „pieniądze przyznawane są niezależnie od odszkodowania”.
– Ubezpieczyciel umawia się z klientem, że za określoną składkę udzieli mu ochrony do poziomu wyznaczonego sumą ubezpieczenia. W związku z tym bez znaczenia jest skąd i z jakiego tytułu poszkodowany otrzymał inne środki. Tymczasem dostawaliśmy sygnały o kuriozalnych praktykach ubezpieczycieli, którzy pisali do wójtów i burmistrzów z miejscowości dotkniętych np. powodzią z prośba o przysłanie listy osób, którym udzielono wsparcia i podanie wartości tej pomocy – mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego w Biurze Rzecznika Finansowego.
Podkreśla, że odszkodowanie zaniżone ze względu na publiczną pomoc, tylko powiększy zyski prywatnej firmy ubezpieczeniowej. Dlatego, to raczej organy administracji, dystrybuujące środki publiczne, mogłoby być uprawnione do analizowania czy po uzyskaniu przez poszkodowanego odszkodowania, potrzebna jest mu jeszcze jakaś pomoc.
– Jednak z naszych obserwacji wynika, że i tak będzie ona w większości wypadków niezbędna. Szczególnie jeśli poszkodowany ma tylko obowiązkowe ubezpieczenie budynków rolnych. Jego konstrukcja sprawia, że wypłacone odszkodowanie nie wystarcza zwykle na pokrycie wszystkich strat. Nie obejmuje ono np. ruchomości, czyli mebli, odzieży, książek itp. Stąd pomoc publiczna jest potrzebna, a osoby przezorne, które wykupiły ubezpieczenie powinny czuć się lepiej zabezpieczone, niż te, które polisy nie miały – zauważa Krystyna Krawczyk.